Sarria – Portomarin
Od samego rana widać, że w Sarria zaczyna najwięcej pielgrzymów.
25% tych, którzy dochodzą do Santiago zaczyna w Sarria. Dlaczego?
Camino w Sarria |
Na zakończenie pielgrzymki można otrzymać Compostelę – certyfikat ukończenia szlaku.
Minimalna liczba kilometrów wymagana do otrzymania certyfikatu to 100 km dla pielgrzymów pieszych i konnych, a 200 km dla rowerzystów.
Minimalna liczba kilometrów wymagana do otrzymania certyfikatu to 100 km dla pielgrzymów pieszych i konnych, a 200 km dla rowerzystów.
Saria ostatnie chwile słońca |
Dowodem przebycia Camino są stemple w Paszporcie Pielgrzyma. Stemple zdobywa się w albergach, zwiedzanych zabytkach, biurach pielgrzyma, czasem w barach. Podobno dla tych, którzy idą tylko te sto kilometrów, wymagane są po trzy pieczątki dziennie, ale dla takich, co to miesiąc w drodze wystarczy po jednej, a czasem nawet to nie.
Sarria |
Z Sarria jest 115 kilometrów, pięć dni drogi. Przypuszczam, że dzień tygodnia, dzisiaj jest środa, też ma wpływ na ilość ludzi. Wystarczy trzy dni urlopu, dojdą w niedzielę, wrócą wieczorem do Madrytu lub Barcelony i w poniedziałek do pracy.
No więc od Sarria idą tłumy, starsi, młodsi, dzieci, rodziny, całe grupy, nawet po kilkanaście osób. Na szlaku zrobiło się głośno i zupełnie inaczej niż do tej pory.
No więc od Sarria idą tłumy, starsi, młodsi, dzieci, rodziny, całe grupy, nawet po kilkanaście osób. Na szlaku zrobiło się głośno i zupełnie inaczej niż do tej pory.
Cieniste drogi w Galicji |
Wstępując do baru z trudem udaje mi się wypatrzeć znajome twarze. Wszyscy jakby zdezorientowani i wycofani. Przez setki kilometrów nauczyliśmy się iść w ciszy i skupieniu. Nauczyliśmy się wędrować, wędrować do środka siebie. Byliśmy coraz bardziej pogrążeni w swoich myślach, modlitwie i odkrywaniu samych siebie. A dzisiaj szok. Pierwszy sygnał, że coraz bliżej powrotu do realnego świata.
Sztuczne jezioro Belesar |
Przyznać trzeba, że nowym pielgrzymom po dwóch godzinach nie było już tak do śmiechu, przestali perorować, opowiadać sobie dowcipy, podbiegać, gonić się i śmiać. Droga, deszcz i błoto zrobiły swoje.
Padało cały dzień. Szlak rozmiękłych krowich placków. Tuż przed Portomarin pół godziny przejaśnienia. Bardzo ciężkie zejście przed jeziorem z plecakiem po głazach, po których jeszcze płynęło śliskie błoto. Na szczęście, to jest tylko pięćdziesiąt metrów.
Padało cały dzień. Szlak rozmiękłych krowich placków. Tuż przed Portomarin pół godziny przejaśnienia. Bardzo ciężkie zejście przed jeziorem z plecakiem po głazach, po których jeszcze płynęło śliskie błoto. Na szczęście, to jest tylko pięćdziesiąt metrów.
Portomarin |
Portomarin jest ciekawą miejscowością. W latach sześćdziesiątych na rzece Mino zbudowano zaporę i utworzono jezioro, które zalało dawne Portomarin. Wszystkie cenniejsze budowle ze starego Portomarin przed zalaniem przeniesiono na wzgórze i na nim odtworzono stare miasto. Kościół św. Mikołaja jest przeniesiony cegła po cegle. Czasem, gdy rok jest suchy, można zobaczyć w wodzie resztki starych budynków pogrążonych w jeziorze.
Most w Portomarin |
Ja nie zobaczyłam nic w Portomarin. Nie wyszłam z albergi. Przyszłam cała mokra i zziębnięta. Nie przestało padać do końca dnia. To był dzień aktywnego suszenia dobytku. Spodnie, bluzę i kurtkę przewieszałam tak, aby jak największą powierzchnią niczego nie dotykały, przekładałam z prawej na lewą stronę, a sama dygotałam w krótkich spodenkach i sandałach. Mokry telefon, mokry aparat fotograficzny, suszyłam wiskozowymi szmatkami. Gazety w butach zmieniałam co godzinę. Kurtka nie wyschła nawet do rana, nie nadawała się do założenia, a ważyła chyba ze dwa kilo. Reszta wyschła, nawet buty.
Już tylko 93 kilometry.
Już tylko 93 kilometry.
Brama do Portomarin |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz