Po wczorajszym zejściu z Irago ledwo mogłam stać na nogach. Ból straszliwy. Na śniadanie oprócz kawy był ibuprom. Nie dałabym rady przejść dwudziestu pięciu kilometrów bez znieczulenia.
Widok na Ponferradę |
Ruszam więc, najpierw powoli, jak żółw ociężale… Najgorsze pierwsze dwieście metrów. Potem już wszystko wraca na swoje miejsce i zaczyna pracować jak należy.
Między Campos a Ponferradą |
Do Ponferrady można iść główną szosą, ale ja skręcam na Campos. Idę przez rozległą dolinę z ogrodami, winnicami, niewielkimi poletkami. Domki są zadbane i czyściutkie. To już jest Bierzo, region, gdzie w XVII i XVIII wieku działały wielkie winnice. Winnic jest już mniej, ale pozostał dostatek.
Most w Ponferradzie |
Ponferrada oznacza żelazny most – Ponte Ferrata. Miasto rozwinęło się wokół mostu zbrojonego żelazem na rzece Sil. Most zbudowano w XI wieku.
Kawa przed zamkiem templariuszy w Ponferradzie |
Odpoczynek w kawiarni pod zamkiem templariuszy. Zamek jest potężny i owiany legendami. Stoi na wzgórzu u zbiegu rzek Boeza i Sil, na miejscu celtyckiej warowni. W okolicy, w Las Medulas były największe kopalnie złota Cesarstwa Rzymskiego (teraz na liście Unesco) i podobno templariusze z zamku też wydobywali złoto z tych kopalń – to jedna z teorii skąd się wzięło bogactwo templariuszy. Po rozwiązaniu zakonu zamek przeszedł w ręce królów katolickich, a potem niemal doszczętnie się rozsypał. To co można oglądać, to rekonstrukcja i dalej budują. Skarbów templariuszy, w tym nawet Arki Przymierza należałoby szukać bardzo głęboko i daleko. Lochy z zamku miały się ciągnąć do twierdzy Corullon na zachód, około 25 km.
Ponferrada - Bazylika Virgen de la Encina |
Zaglądam jeszcze do bazyliki Matki Boskiej od Dębu. Posążek czarnej Madonny ma niezwykłą historię. Podobno pochodzi z V wieku z Jerozolimy. Przywiózł go biskup Toribiusz (ten od krzyża przez Astorgą). Posążek przebywał w Ponferradzie, zanim jeszcze Ponferrada została nazwana Ponferradą. W IX wieku św. Genudio, w obawie przed muzułmanami ukrył go w dziupli dębu. Po czterystu latach, gdy ścięto dąb na budowę zamku, odkryto w jego wnętrzu właśnie ten posążek. Miało to miejsce 8 września – Dzień Narodzenia NMP. Templariusze postawili w miejscu wyciętego dębu kapliczkę. Przez osiemset lat wybudowano na tym miejscu trzy kościoły, a Virgen de la Encina zawsze znajduje się w głównym ołtarzu i patronuje Ponferradzie i całemu Bierzo. Nazywana jest „marronica” – Mulatka.
Ponferrada - wieża bazyliki |
Wychodzę z miasta przez park wzdłuż Sil, a zaraz za miastem jest krótka wspinaczka. Podmiejskie osiedla przechodzą w pola. Coraz więcej winnic i sadów. Już jest lato. Maki przekwitły, dojrzały czereśnie.
Columbriano |
Po drodze kupuję torebkę czereśni. Czereśnie należy kupować, a nie zrywać z drzew. Można się nieźle struć, gdy są pryskane. Na niektórych sadach są tabliczki, a na większości nie. To taka ochrona przed hordami pielgrzymów.
Przed Cacabelos już tylko winnice, bo Cacabelos słynie z wina. Dla mnie Cacabelos to poszukiwanie bankomatu. Pieniądze wypływają mi jak woda. Tu nie płaci się kartą.
Winnice Cacabelos |
Dzisiaj pierwszy raz zupa kapuściana z fasolą i placek Santiago. Wbrew temu co zawiera, zupa jest bezpieczna. Można jeść. Placek Santiago nie jest tak pyszny jak placek ze śliwkami, ale jest bardzo praktyczny. Można go zabrać ze sobą i zjeść na śniadanie.
Pokój czteroosobowy z łazienką!!! W pokoju jestem z Joan z Nowej Zelandii i pierwszy raz spotykam Heather i Petera.
Cacabelos |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz