Do Astorgi.
Dzisiaj mija trzeci tydzień na szlaku. Zaczynam rozumieć takie określenia, że do jakiegoś miasta to było dwa dni drogi, a do jakiegoś tydzień. Z Leon do Astorgi jest dwa dni drogi, a do Santiago dwa tygodnie.
Do Hospital de Orbigo jest dwie godziny, więc w pierwszym barze jest sporo pielgrzymów. Miejsce jest przyjemne, bo ma słoneczne patio. Atmosfera jest raczej piknikowa. Do mojego stolika przychodzi Johanne z wielkim ciastem czekoladowym. Dzisiaj ona się do mnie dosiada. Zazdroszczę jej, ale bałabym się zjeść tyle cukru przed długą drogą.
Most w Hospital de Orbigo |
Za mostem kiedyś był szpital Joannitów i miasteczko przyjęło nazwę od tego szpitala.
Dzisiaj jest zdecydowanie piękniejsza droga. Pola kukurydzy, plantacje chmielu, warzyw, wzgórza, bardzo malowniczo, ale bardzo gorąco.
Przed Astorgą stoi krzyż św. Toribiusza - Crucero de Santo Toribio. Krzyż przypomina biskupa Astorgi z V wieku. Jedna z legend mówi, że mieszkańcy wyrzucili go z miasta oskarżając o herezje, cudzołóstwo i inne niegodziwości. Kiedy dotarł w to miejsce, zdjął sandały i przyrzekł, że więcej nie wróci do Astorgi. Z kolei inna legenda mówi, że biskup wyjechał, a w tym czasie barbarzyńcy zrujnowali miasto, a mieszkańcy cierpieli suszę. Gdy biskup wracając doszedł do tego miejsca, na miasto spadł deszcz.
Crucero de Santo Toribio |
W każdym razie rozciąga się tam przepiękny widok na Astorgę i krainę Maragatów. Jest coraz goręcej. Staram się iść w cieniu, ale o drugiej cienia praktycznie nie ma. Żar leje się z nieba. Tak gorąco to jeszcze nie było. Jeszcze rzymski most na Tuerto, potem prosto wzdłuż jakiś magazynów i piekarni, kolejny most na Arroyo de la Moldera, kładki przez tory, a potem wspinaczka na wzgórze, na którym zbudowano starą część miasta.
Astorga |
Wchodzę do miasta Bramą Słońca. Mury miasta pochodzą z czasów rzymskich. Złoto wydobywano tu od dawna, dlatego zjawił się tu Legion X Cesarstwa Rzymskiego. Tak powstało bogate miasto Astorga. Rzymianie zostawili po sobie oprócz murów dwie drogi. Jedną z Galicji do Bordeaux, a drugą do Meridy, największego rzymskiego miasta na półwyspie. Od dwóch tysięcy lat można było tu dojechać, dojść, jak kto chciał. To zapewniło miastu kontakty ze światem, nowe myśli, kupców i pielgrzymów. I nie zapominajmy o kopalniach złota.
Astorga |
Moja alberga jest na drugim końcu miasta, obok katedry, więc zwiedzanie mam zanim dojdę do schroniska. Na rynku, na XVII wiecznym ratuszu zawieszono dzwon, obok niego stoi para Maragatów: Juan Zancuda i Colasa. O pełnych godzinach uderzają młotkiem w dzwon.
Ratusz w Astordze |
Alberga San Javier |
Napić się i chwilę poleżeć. Tylko tego chcę.
Muzeum katedry w Astordze |
Miałam zamiar pobiegać po mieście, ale wizyta w muzeum przy katedrze, bardzo mi się przeciągnęła. Nie mogłam się napatrzeć na książki napisane w szkole przykatedralnej. Leżały przede mną ponad tysiącletnie księgi, przepięknie ilustrowane. Każda kartka jest dziełem sztuki. Były na wyciągnięcie ręki. W naszym kraju po prostu nie ma takich zabytków, a ja nawet nie miałam wyobrażenia, że mogą być tak piękne. Sama katedra jest prawie nowa. Na fundamentach romańskiego kościoła, pod koniec piętnastego wieku, rozpoczęto budowę tej właśnie katedry. Skończono ją w XX wieku i nie ma w sobie takich osobliwości jak katedry w Burgos, czy Leon.
Katedra w Astordze |
Pałac Biskupów w Astordze |
DZIEŃ 20 DZIEŃ 22
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz