02 czerwca 2016

Camino - Dzień 15

DZIEŃ 14                                                                                                                  DZIEŃ 16

Dzisiaj 27 kilometrów do Villacaza de Sirga.
Wielki Kanał Kastylijski, Camino, Jola Stępień
Wielki Kanał Kastylijski
Droga jest płaska. Najpierw do Boadilla, a potem wzdłuż Kanału Kastylijskiego. Kanał budowano przez 100 lat od połowy XVIII wieku. Miał ułatwić wywożenie zboża z Kastylii do Santander. Niestety budowa trwała tak długo, że skończono ją, gdy wynaleziono kolej. Dlatego kanał nigdy nie był w pełni wykorzystany. Ale trasa wzdłuż niego o poranku jest rajska. Po prawej woda, po lewej pola pszeniczne, jęczmienne i gołębniki. Ptaki i owady koncertują na potęgę. 
Wielki Kanał Kastylijski, Camino, Jola Stępień
Śluza na Wielkim kanale Kastylijskim
Mijają mnie Jeff i Sheila. Rowerzyści ruszają koło dziewiątej, gdy słońce już dobrze świeci, bo poranki są zimne i dłonie im zamarzają. Pozdrawiamy się i życzymy powodzenia. Nie spotkamy się.
Wielki Kanał Kastylijski, Camino, Jola Stępień
Wielki Kanał Kastylijski
Wiem też, że już nie spotkam Rosi, a mam jej zdjęcia. Jeśli została w Castrojeriz, może dziś dojść do Fromisty. Raczej nie dalej. To już będzie 14 kilometrów różnicy. Przed śluzą na Kanale, na słupku z zostawiam jej kartkę z moim adresem mailowym. Nie może nie przejść w tym miejscu. Zobaczymy, czy ją zauważy i napisze.
Wielki Kanał Kastylijski, Camino, Jola Stępień
Korespondencja na Camino
We Fromista na ryneczku odpoczynek. Gdy szłam z kawą do stolika, Troy i Amanda już zarzucali plecaki i ruszali. Nocowaliśmy w Itero de la Vega. Ona wygląda jak dziecko, jest drobna, ma małą, bardzo młodą buzię i jasne włosy, a on ciemny, duży i sporo starszy. Tak mi się wydawało. Myślałam, że sa parą. W Molinaseca, za jakieś dwa tygodnie, Troy powiedział mi, że jest ojcem Amandy. 
Na szlaku, dopóki idziesz, nie czekasz na nikogo, masz swoją robotę, swój rytm. Wystarczy "Hola" lub "Buen Camino", jedno dwa słowa.
Fromista,, Camino, Jola Stępień
Kościół św. Marcina we Fromista


Fromista to wyjątkowo duże miasto, jak na Kastylię, są tu dwudziestowieczne budynki, bankomat, sklepy, punkty usługowe, więc życie tu się rozwija, nie wszyscy stąd wyjechali.
Fromista, Camino, Jola Stępień
Kapitele w kościele św. Marcina


Jeszcze kościół św. Marcina we Fromista. Nie mogę wyjść z podziwu! Kościół z jedenastego wieku, bez przeróbek, czysty, romański styl. Piękny. Odnowiony. Idealny do podręcznika historii sztuki. 
Meseta, Camino, Jola Stępień
Kastylijski gołębnik
Idę. Minął już czas oswajania się z drogą, teraz tylko idę. Od dawna nie byłam „tu i teraz”. To nie jest łatwo nie myśleć, co będzie jutro, za miesiąc, za rok. Co trzeba zrobić? Czego nie zrobiłam? Na Camino można zapomnieć o tym wszystkim. Wyruszyłam, bo odeszłam z pracy i chciałam przemyśleć, co będę robić po powrocie. Czy otworzyć swój biznes? Jaki biznes? Na to wszystko miała dać mi odpowiedź Droga. Tu miało mnie oświecić. Lecz ani razu nie udało mi się skupić na tym temacie dłużej niż pół minuty. Odpuściłam więc przemyślenia i plany na przyszłość. Nie myślę już o tym. Będzie co będzie. 
Meseta, Poblacion del Campos Camino, Jola Stępień
Poblacion de Campos 
Teraz jestem na szlaku. Mam codziennie jedno zadanie: iść. Iść bezpiecznie, to znaczy, nie doprowadzić się do wycieńczenia. Nic więcej. I, mimo że to tak niewiele, to nic więcej nie trzeba. Zniknął szczękościsk, który towarzyszył mi od kilku lat. Zaciśnięte zęby, gdy jedziesz samochodem, gdy obierasz marchewkę, gdy oglądasz telewizję. Dotykam swojej twarzy i sprawdzam, bo nie mogę uwierzyć, że wszystkie mięśnie rozluźniły się, a usta mam bezwiednie uśmiechnięte, i to wtedy, gdy każdy krok boli i pot zalewa czoło. 
Meseta, Camino, Jola Stępień

W moich kostkach trwa walka, ciężar plecaka z powerbankiem, płynem na wszy, kocem ratunkowym, stalowym sztućcami, lekarstwami i całym tym dziadostwem dobrobytu korporacyjnego w mojej głowie, mocują się ze Szlakiem. Camino wchodzi we mnie przez stopy. Czuję, jak ci, co szli przez tysiąc lat przede mną, te kamienie, piasek i asfalt odciskają się w mojej skórze, mięśniach, ścięgnach, coraz głębiej i głębiej. Camino i moje wielkomiejskie życie ucierają moje kostki jak w moździerzu. Co zostanie? 
Meseta, Poblacion del Campos Camino, Jola Stępień
Droga do Villamentero de Campos
 Płaska Meseta może i jest nudna, ale ta przestrzeń, ten prosty, jednostajny krajobraz przenika mnie i wypełnia spokojem. Nic nie muszę, a wszystko mogę.
Meseta, Villacazar de Sirga, Camino, Jola Stępień
Villacazar de Sirga - katedra Najświętszej Marii Panny
Niespodziewanie ogromny kościół NMP w Villacazar de Sirga to kolejne miejsce na szlaku, gdzie miał być ukryty skarb templariuszy. W przepięknym portalu, w górnym rzędzie wyrzeźbiono Jezusa i symbole Ewangelistów, z tym, że zamiast wołu św. Łukasza, jest prosiak. Obok Chrystusa Pantokratora wyrzeźbiono twarze kobiety i mężczyzny – symbole słońca i księżyca. Istniała legenda, że słońce i księżyc wypowiedzą miejsce ukrycia skarbu Ubogich Rycerzy, jeśli dotkniesz ich dłonią w dzień równonocy, gdy słońce spocznie na ich twarzach. Ale twarze są wysoko i wątpię, aby słońce tam dochodziło. Albo druga wersja: dowiesz się, gdzie jest skarb, gdy rzucisz kamykiem w prosiaka. Stąd prosiak jakby obtłuczony nieco. 
Niestety, kościół był zamknięty na cztery spusty, więc skończyło się na oglądaniu portalu oraz podziwianiu bocianów, które na kościele mają swoje osiedle.
Meseta, Villacazar de Sirga, Camino, Jola Stępień
Villacazar de Sirga - portal katedry Najświętszej Marii Panny
W alberdze hospitalero powiedziała ku mojemu zaskoczeniu, że już ma trójkę Polaków i żeby w razie czego pomóc im, bo nie znają języka. Przesadzała, bo skoro tu doszli i mają łóżka, to chyba tak bardzo pomagać im nie trzeba i świetnie sobie sami radzą. Obok mnie w wielkiej sali zobaczyłam Troya i Amandę, ale w końcu chciałam pogadać po polsku. Hania, Janka i Józek. Wesoła kompanija emerytów. Są Gdańska i Elbląga.  Idą, jak im siły pozwalają. Nie znaczy to, że ich nie mają. Hania chodzi piechotą na Litwę i przez całe polskie wybrzeże, ciągle gdzieś ją nosi. Janka pomimo haluksów dzielnie przemierza kilometry, a Józek ciągle coś notuje i jest świetnie przygotowany, wie co jest ciekawego w okolicy, co trzeba obejrzeć. Są niesłychanie mili i serdeczni. 
Oni w przeciwieństwie do mnie, ciągle spotykają Polaków. A to dlatego, że pozdrawiają wszystkich pielgrzymów po polsku. Słusznie. Muszę spróbować. 
Poszliśmy razem na kolację. Przestrzegałam przed zupą kastylijską, ale ciekawość zwyciężyła i zamówili. Uśmiałam się z min Hani i Janki. Zjadły po łyżce, ale Józek zjadł wszystko. Spróbować trzeba było.

Meseta, Villacasar de Sirga, Camino, Jola Stępień

Wieczorem sprawdzam pocztę. Widzę maila: It's you Yolanda??? To działa!!!


DZIEŃ 14                                                                                                           DZIEŃ 16

2 komentarze:

  1. Ależ wspaniale!! Czekam na ciąg dalszy! Świetnie opisujesz swoje podróże!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Taki komentarz bardzo mobilizuje.

      Usuń