Czekałam na ten dzień. Dzień z gęsiami. Przejdę rzekę Oca, Villafranca Montes de Oca i Góry Oca,
Rano w alberdze, na umywalce zobaczyłam szczotko – lusterko.
Pani, z którą wieczorem rozmawiałam podczas mycia zębów zostawiła swój
przemyślny sprzęt. Pomyślałam, że nie będzie szczęśliwa wieczorem, jak zobaczy stratę.
Wzięłam zgubę i postanowiłam dopędzić Niemców. Na śniadanie szłam tylko 3,5 km
do Espinoza del Camino. W barze „moi” Niemcy skubali już tortillę - omlet z ziemniakami. Pani bardzo się zdziwiła,
gdy zobaczyła szczotkę. Potem przyszła Liba, a ja uwielbiam Czechów. Śniadanie
trochę nam się przedłużyło.
|
tęcza śniadaniowa w Espinoza del Camino |
Pożegnałyśmy się i w drogę. Pogoda zmienna. Tęcza i deszcz, w
fasadzie kościoła w Espinoza znajduje się obraz świętego Indalcjusza, jednego z
7 uczniów Jakuba, ale zdjęcia nie ma, bo deszcz ostro zacinał. Liba dawno już
zniknęła, ma bardzo długie nogi, a poza tym jest dwadzieścia lat młodsza.
Od wyjścia z Tosantos majaczy w chmurach pasmo gór do
przejścia. Kiedyś były bardzo niebezpieczne. Dlatego u ich podnóża założono
Villafranca Montes de Oca. Był tam oddział patrolujący szlak. Zanim Villafranca została Villafrancą Rzymianie nazywali je Auca - gęś. Za Wizygotów było tu biskupstwo, ale gdy Maurowie wjechali do miasta, przeniesiono je do Burgos. Dopiero Alfons
VI założył tu nowe miasto i nazwał je Villafranca Montes de Oca, od Franków mieszkających w
osadzie i Gór Gęsich.
|
Villafranca Montes de Oca |
Villafranca jest teraz 100 osobową osadą, na rzeką Oca
(dopływ Ebro). Jej jedyne atrakcje to XVIII kościół św. Jakuba i XIV wieczny
szpital założony przez królową Joannę Manuelę, Przez kilka stuleciu był w
randze szpitala królewskiego, a takich było tylko 4, potem był schroniskiem dla
pielgrzymów, potem stajnią, a teraz jest zamieniony na piękny hotel. Oprócz
pokoi hotelowych jest w nim alberga.
Następny bar za górami, w San Juan, za 12 km. Więc kawa i
kanapka. Była niedziela rano, jedzenie tylko w barze, a bagiety się skończyły. Kupiłam
rogala na wynos. Poprosiłam wody z kranu do butelki.
|
Montes de Oca |
Kościół zamknięty - jak zwykle. Jest tam rzeźba św.
Vitoresa. Ten święty był tak niezwykły, że gdy muzułmanie powiesili go za
głoszenie Słowa Bożego, to nie zakończył żywota jak się po nim spodziewano, ale
dalej z głową w pętli głosił ewangelię. Maurowie postanowili w inny sposób
uciszyć kapłana - został ścięty, ale to też niespecjalnie pomogło, bo jeszcze przez 3 dni głosił Ewangelię, trzymając
swoją głowę pod pachą. W końcu poszedł do swojej pustelni i tam zmarł. Vitores
żył w pobliżu Burgos, a postać świętego z głową w dłoniach można spotkać w
wielu kościołach na Camino. Jest symbolem oporu wobec prześladowań
muzułmańskich.
W kościele jest też chrzcielnica z muszli przywiezionej w
XVI w z Filipin. Motyw z muszlą -
chrzcielnicą też można zobaczyć jeszcze w kilku innych miejscach, ta w
Villafranca jest ponoć największa.
|
Juego de la Oca, gra planszowa |
Jeśli napotkacie gdzieś grę planszową Juego de la Oca, to
jej nazwa pochodzi od gór Oca. Jest takim małym przewodnikiem po Camino. Jak
gminna wieść niesie powstała w czasach templariuszy, a pielgrzymi grali w nią
na postojach. Ja kupiłam w Santiago za 11.
|
Montes de Oca |
Za kościołem, za szpitalo – stajnio – hotelem, wąską ścieżką
rozpoczynamy wspinanie. Za wsią ścieżka się rozszerza i jest luksusowym
podejściem. Kije dobrze mieć. Idziemy pod
górę na płaskowyż na wysokości 1000 m. Trzeba
wejść na szczyt Alto de la Pedraja – 1130mnpm.
W XII wieku tu była granica między Królestwem Nawarry i
Królestwem Kastylii, a od XIII wieku Góry Oca przeszły do Kastylii.
|
Montes de Oca |
Zwykle
tereny pograniczne nie były bezpieczne, a ja chciałam poczuć tę atmosferę gór Oca, gdzie pielgrzymi truchleli z leku i przerażenia. Św. Jan Ortega (uczeń św. Dominika od Drogi) pisał, że
w górach czyhają na pielgrzymów całe bandy złodziei i morderców. Pielgrzymów napadano, okradano, mordowano i
zakopywano, aby sprawa się nie wydała. Tu było tak niebezpiecznie, że
ustanowiono osobne prawo, które odróżniało przestępstwa na pielgrzymach od
przestępstw na zwykłych ludziach. Za okradanie pielgrzymów wprowadzono karę
śmierci. Na szlaku były też budowane domki dla strażników, którzy mieli
pilnować bezpieczeństwa. Domków nie widziałam. im wyżej tym większa mgła i cisza nad wrzosowiskami. Tak, był nastrój niesamowitości.
|
Dąb omszony |
Jeżeli uważasz, że ktoś chce ci coś sprzedać po bardzo skandalicznie
wysokiej cenie, możesz powiedzieć: „Si quiere robar, y luego ir a las montañas
del Oca” (jeśli chcesz kraść, to idź w Góry
Oca). Kastylijczycy zrozumieją, że na pewno tego nie kupisz za więcej niż 25%
powiedzianej ceny.
|
Kwiaty camino |
Widoki zapierają dech, mnóstwo maleńkich kwitnących
krzewinek, kwiatków, obok których nie można przejść obojętnie, białe, różowe,
fioletowe, niebieskie. Wrzośce białe i różowe na dwa metry wysokie. Góry są
porośnięte dębem omszonym, wrzosowiskami, Miejscami idzie się jak przez tundrę. Jest
niesamowicie, cicho, bardzo cicho, las i mgły tłumią wszystkie dźwięki.
|
Alto de la Pedraja |
Może dla tego na szczycie Alto de la Pedraja znajduje się pomnik 300 ofiar wojny domowej 1936 z napisem: "No fue inútil su muerte, fue inútil su fusilamiento" - "Ich śmierć nie była bezsensowna, ich egzekucja była bezsensowna" (to jest moje tłumaczenie, może nie być najodpowiedniejsze).
Pomnik - grób obrońców Hiszpanii, wolności i demokracji powstał na la Pedraja w 1976 roku dla upamiętnienie 80 osób, które zostały zabite od lipca do listopada 1936 roku przez żołnierzy falangi Franco. W 2010 roku, przeprowadzono ekshumację po lewej stronie od obelisku. Stwierdzono, że ciał pochowanych w tym miejscu jest więcej niż dotychczas utrzymywano. Pod obeliskiem odkryto 101 zwłok osób zabitych strzałem w tył głowy. Po przeprowadzeniu wykopalisk naukowcy powiedzieli, że w górach może być pochowanych 300 – 400 osób. Są to bezimienne, nieoznaczone groby mieszkańców okolic Burgos i Rioja.
|
widok z Alto de la Pedraja |
Wojna domowa 1936 to był straszny czas dla tego kraju, strzelanie do cywilów, łapanki i rozstrzeliwanie na ulicach. Każdą taką zbrodnię trudno zrozumieć, a jeszcze, gdy to robią swoi swoim... Ta wojna pochłonęła pół miliona ofiar, wojny karlistowskie – dwieście tysięcy. Dla Hiszpanów są to ciągle bardzo trudne, konfliktowe i niezałatwione sprawy. Wciąż dochodzi do dewastacji pomnika, wywieszania flag generała Franco i znaków nacjonalistów. Jak pisze Saint-Exupéry, wojna domowa to nie wojna, to choroba.
Wędrowcy tu milczą, nawet, gdy nie wiedzą, czym był rok 1936. To jest bardzo święte miejsce.
Niedaleko można odpocząć i ochłonąć, woda jest no potable. I schodzimy w dół – mocno w dół do mostku na rzece Cerrata La Pedraja. A potem mniej więcej tyle samo w górę, mocno w górę. Dłuższy kawałek po płaskim, spotkanie z totemami i znowu w dół. Te 12 km niby trudne, ale naprawdę robi wrażenie. Krajobraz się zmienia, wypogodziło się. Jest chłodnawo, ale słonecznie. Rowerzystom, którzy zjechali z szosy na szlak, ciężko, ale chyba warto. Sapią, ale zadowoleni.
|
San Juan de Ortega |
I na koniec osły witają w San Juan de Ortega. To ważna
miejscowość na Camino, ale nie metropolia. Stałych mieszkańców około 20 sztuk. W
1150 roku Juan de Quintanaortuño ufundował dom św. Mikołaja, patrona trudnych
podróży.
Juan był uczniem Santo Domingo de la Calzada. Razem z nim budował
drogi, mosty i przeprawy dla pielgrzymów. Po śmierci mistrza wyruszył na pielgrzymkę
do Jerozolimy. W drodze powrotnej jego statek zatonął, a Juan dla ratowania
życia obiecał wybudować kościół św. Mikołajowi od podróży. Wybudował kościół i
klasztor w Ortega – po polsku pokrzywa. Do końca życia pracował dla Camino.
Zmarł w Najera, ale pochowano go w San Juan de Ortega. Został patronem
geodetów, ale też Izabella Kastylijska przyjechała tu, aby modlić się do świętego
o syna, bo jej jedyna córka miała już 6 lat. Wysłuchał i wstawił się
skutecznie. Królowa po roku urodziła syna Juana, a po dwóch córkę Juanę, a potem były jeszcze dwie dziewczynki.
|
San Juan de Ortega - grób świętego |
W kościele, na środku, oglądamy piękny sarkofag San Juana
wybudowany na rozkaz Izabeli Katolickiej oraz po prawej stronie, znacznie
starszy sarkofag romański. Legenda mówi, że w tym grobie miano pochować Jana
Ortegę, ale gdy przyszło do przeniesienia szczątków z krypty pod kościołem do
nowego cudeńka, z sarkofagu wyleciał rój pszczół, który nie pozwalał się
zbliżyć się zanadto. Lud uznał, że święty nie życzy sobie zmian i pozostał na
dole pod zwykłą płytą. W XV wieku wybudowano kolejne miejsce spoczynku dla
Juana, z rzeźbami, baldachimem –
arcydzieło. Przenosiny miały być z wielką pompą. Zaproszono mnóstwo ważnych
gości, ale biskup nie przybył. Nie znamy powodu. Wtedy postanowiono, że nie
będzie więcej prób zakłócania spoczynku zmarłemu i do dziś spoczywa w
podziemiach. Tak więc San Juan ma trzy groby, na górze dwa przepiękne ale puste
grobowce, a na dole święty pod prostą płytą.
|
Odpoczynek w San Juan de Ortega |
Gdy przybędziesz do kościoła w San Juan w dzień równonocy, około
17:00 możesz zobaczyć "cud światła". Po lewej stronie, na Kapitel Zwiastowania, tylko
dwa razy w roku, przez jedną chwilę pada promień słoneczny. Przez pozostałą część
roku kapitel pozostaje w mroku. Kolumna ma taką samą wysokość jak pozostałe,
jest symetryczna względem osi kościoła, okno, przez które pada światło jest
jedynym oknem w ścianie wieży i oddalone jest o jakieś 15 metrów. To przykład
niezwykłego zaawansowania technologicznego i precyzyjnego projektowania. I to
wszystko w XII wieku! To jest cud.
|
San Juan de Ortega |
Jestem W San Juan późna wiosną. No i cóż? Jest przed dwunastą. Owszem bolą nogi, ale za
wcześnie na koniec pracy. Zadzwoniłam do dwóch alberg w Ages. Nie ma miejsc.
Ale jest jeszcze municipal. Zjadłam pół zapiekanki, drugie pół do plecaka, nabrałam
wody i idę. To tylko 4 kilometry. Jest wcześnie. Na pewno będzie miejsce.
|
Ages |
Nie było. Duch we mnie upadł. Muszę iść do Atapuerca. 3,5 km
i 48 łóżek. Teraz to już idę i się modlę, żeby było to miejsce, nie musi być w
gospodzie, może być w stajni, bo kolejnych 4 kilometrów już nie zrobię. Idę i
oglądam się, czy ktoś mnie nie ściga. Owszem tak: młodość z Azji. Chyba myślą o tym
samym co ja, ale mają młodsze nogi. Przed wsią mnie dopadli. Trudno, niech
będzie stajnia. Teraz ściga mnie już tylko wielka, czarna chmura.
|
Atapuerca |
Między Ages a Atapuercą, po przejściu mostu zbudowanego przez Juana Ortegę, po lewej stronie stoi menhir Koniec Króla. Kamień stoi na polu bitwy, w której w 1054 roku Ferdynand I Wielki, władca Kastylii pokonał swojego brata, króla Nawarry, Garcíę Sáncheza III z Pampeluny. Obaj byli synami Sancho Wielkiego (Sancho Garcés III) z Pampeluny. W ostatnią niedzielę sierpnia lub pierwszą września odbywa się rekonstrukcja bitwy pod Atapuerca.
Z kolei po prawej stronie szlaku w latach dziewięćdziesiątych XIX podczas budowy kolei odkryto jaskinię, a w niej szczątki praludzi. Najstarsze z nich datują na 1.2 mln lat i są to najstarsze znaleziska w Europie. Wykopaliska są na liście UNESCO.
Zdumiewa mnie, że idę przez takie miejsca! Że mogę tu być! Że tu jestem! To tyle o wczoraj.
|
Atapuerca |
Doszłam do Atpuerca, pytam czy jest łóżko dla strudzonego pielgrzyma i
słyszę: oczywiście, jest ostatnie. Jaka ulga. Co za radość. Gdy tylko weszłam
do albergi, zaczęła się pompa. Zbierają pranie, chowają buty, wszyscy do
środka. Wykąpałam się, uprałam i idę szukać jedzenia. Pada, ale lekko. U bramki
stoją Cristina i Elisa. Dla nich miejsca już nie było. W Ages zostały na obiad.
Zostaje hotel, albo agroturystyka. Chodzę po wsi szukając jedzenia i kościoła.
Kościół za wsią na wzgórzu - zamknięty. Jedzenie jest.
Zdecydowałam, że to okropne uczucie iść z myślą, czy mam
gdzie spać. Szkoda mi Cristiny. A w
Burgos tylko municipale, albo parraquial. Muszę wstać o szóstej. Nie ma żartów.
Nie chcę cały czas myśleć o alberdze, bo nie widzę, co się dzieje wokół mnie i
w dodatku miałam złe myśli o tych młodych Koreańczykach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz