DZIEŃ 3 DZIEŃ 5
Pierwszy odcinek luzik. Spokojnie, najpierw po mieście, później polami. Podejście na Górę Przebaczenia - Alto del Perdon, dobre 200 m. Czułam jak robią mi się stopy hobbita, coraz większe i szersze... ale bezboleśnie, raczej relaksacyjnie i bez cierpienia.
Pierwszy odcinek luzik. Spokojnie, najpierw po mieście, później polami. Podejście na Górę Przebaczenia - Alto del Perdon, dobre 200 m. Czułam jak robią mi się stopy hobbita, coraz większe i szersze... ale bezboleśnie, raczej relaksacyjnie i bez cierpienia.
Wszyscy robią foto, bo widok niesamowity. Z jednej strony panorama na rozległą dolinę z Pampeluną na jej ledwo widocznym końcu, z drugiej kolejna dolina aż do Puenta del Reina.
Puenta de Reina - Most Królowej. Most nad rzeką Arga (od Zubiri towarzyszy
mi Arga), ufundowała królowa Doña Mayor, żona króla Navarry Sancho III. Początek XI w.!!! Most, ma sześć przęseł i pięć podpór i można chodzić.
"Pilgrim Menu and wifi pasword, please" albo "Menú del peregrino y la contraseña de Wi-Fi, por favor".
W Pilgrim Menu znajdują się startery: Salata mixta, spaghetti bolognese, może być jakaś zupa i coś jeszcze. W daniach głównych zawsze jest coś z kurczaka, wieprzowiny, wołowiny lub ryby i jarskie. A potem deser. Do wyboru placek Santiago, lody, jogurt, pudding lub jakiś owoc. I napoje, najczęściej wino lub woda, czasem cola, sok.
Zamawiamy jeden starter, jedno danie główne, jeden deser. Wino czerwone stołowe, to vino tinto, a wino białe to vino blanco. Vino tinto nie żałują. Pół litra przynajmniej.
Jak ktoś zmęczony, to panowie czekają, aby zabrać
samochodem do albergi. Baru nie ma, ale stolik z napojami tak.
Później zejście. Już trudniej. Ostro w dół, po otoczakach. Ale dalej
pięknie, wokół kopczyki z kamyków i kwitnie czystek.
Na Camino kamienne kopczyki kiedyś wskazywały szlak, teraz to raczej rodzaj modlitwy, coś w rodzaju płonącej świecy. Często są stawiane w miejscu śmierci albo jakiegoś zdarzenia.
U podnóża Alto del Perdon ogromne pola już
przekwitającego rzepaku.
I nagle przywiało taką czarną chmurę.
To była pompa z gradem. Na mnie nigdy jeszcze grad nie padał. Nie
wiedziałam, że to boli.
Wszyscy pielgrzymi wyciągnęli pałatki i pozamieniali się w nazgule. Wyobraźcie
sobie: przez pustą wieś, w deszczu i burzy, stukając kijami, przemyka kilkanaście
takich zakapturzonych „najokrutniejszych sług Saurona”.
Znowu wszystko mokre. Co ciekawe, mokre buty to nie dramat. Moje przemakają szybko, ale też szybko schną. To co nie wyschło po drodze, suszę w w Puenta de Reina.
Puenta de Reina |
Do obejrzenia
Kościół Krzyża - romański, bardzo nastrojowy, a stopy Jezusa na Krzyżu zupełnie jak moje.
Kościół św. Jakuba (Iglesia
de Santiago) z XII w. - w środku ogromny barokowy ołtarz na wysokość czterech
pięter.
Jeść!
We wszystkich miejscowościach na szlaku można dostać obiad w cenie 8 -12 euro,
wartość najczęstsza - 10. Bary i restauracje mają osobną kartę dla pielgrzymów,
nazywa się Pilgrim Menu. Jeśli nie dostaniesz od razu z kartą, trzeba poprosić. A jak już prosić, to też o hasło do WIFI."Pilgrim Menu and wifi pasword, please" albo "Menú del peregrino y la contraseña de Wi-Fi, por favor".
W Pilgrim Menu znajdują się startery: Salata mixta, spaghetti bolognese, może być jakaś zupa i coś jeszcze. W daniach głównych zawsze jest coś z kurczaka, wieprzowiny, wołowiny lub ryby i jarskie. A potem deser. Do wyboru placek Santiago, lody, jogurt, pudding lub jakiś owoc. I napoje, najczęściej wino lub woda, czasem cola, sok.
Zamawiamy jeden starter, jedno danie główne, jeden deser. Wino czerwone stołowe, to vino tinto, a wino białe to vino blanco. Vino tinto nie żałują. Pół litra przynajmniej.
W Pilgrim Menu nie ma dań wyszukanych. To proste jedzenie, ale jest świeże i sycące. Dania główne to kawałek
mięsa z ziemniakami i pół papryki marynowanej. Nie szaleją z warzywami. Desery. Najczęściej to lody w
rożku, albo deserek z marketu. Placek Santiago ma te zaletę, że możesz go
zabrać i zjeść na śniadanie, ale pojawia się dopiero w Kastylii.
No i najważniejsze. To jednak południe Europy i
nie pracuje się cały dzień. Czasem Pilgrim Menu można dostać między 13:00 a 15:00. Najczęściej od 19:00, a nawet i od 20:00. We wsiach, które żyją tylko z
pielgrzymów zdarza się, że nie ma sjesty, ale to są sporadyczne sytuacje i
raczej już w Galicji. W pobliżu "alberge municipale" można znaleźć bary, gdzie obiady wydają wcześniej, lub nawet całe popołudnie. Tam też są najtańsze. W dużych miastach, zdarza się, że Pilgrim Menu jest po pokazaniu paszportu pielgrzyma.
W każdym razie od 16 do 18 sklepy są zamknięte, a w barach tylko napoje.
Na to trzeba być przygotowanym.
W Puenta de Reina jadłam naprawdę wyszukane dania: Pinimentos rellenos de
bacalao con salsa piperrada, carrilleas de iberico al bono Tito de navarra,
tarta de la casa con helado, vino tinto. Pyszne. Tu nie ma kart po angielsku.
Tłumaczy Google.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz