26 maja 2016

CAMINO - DZIEŃ 8

DZIEŃ 7                                                                                                                      DZIEŃ 9
Wieczorem w alberdze w Logrono spotkałam Rossi.
Siedziałyśmy w kuchni i planowałyśmy następny dzień. Dużego wyboru nie było. Do Navarrete jest 13 km, a potem już tylko Najera, 29km. A tam tylko 150 łóżek.
Logrono, Camino, Jola Stępień
Logrono - pomnik młodych pielgrzymów

W dodatku, Rossi powiedziała, że dopiero przy trzecim telefonie było dla niej miejsce. Zadzwoniłam do kolejnej albergi i usłyszałam, że owszem jest, ale muszę być do 14: 00, a potem rezerwacja przepadnie. Trochę protestowałam, że zadzwonię o drugiej i powiem kiedy będę. Na to usłyszałam, że pielgrzymów jest dużo i muszę być o 14:00.
Trochę się spięłam, bo jak mam zrobić tak szybko te 30 km, i to jeszcze po dzisiejszym dniu, kiedy nie mogę stać, bo wszystko mnie boli. Nieoceniona Rossi, poradziła mi, żeby wysłać plecak, i pójść bez obciążenia. Tak, wtedy to było do zrobienia. Tak się dowiedziałam o jeżdżących plecakach.
Logrono, Camino, Jola Stępień
Szlak za Logrono
W albergach znajdują się kopertki z instrukcją, jak zorganizować transport plecaka. Trzeba mieć zarezerwowane miejsce, zadzwonić pod telefon z koperty, powiedzieć, z której albergi plecak jest do odebrania. Plecaki są przewożone maksymalnie do 30 km, nie mogą ważyć więcej niż 15 kg.
Na kopercie wpisuje się swoje dane, nazwę albergi, do której ma plecak jechać. Wkładamy do środka pieniądze. W Nawarze i Rijoha to 5 euro, w Kastylii spotyka się transport za 3, a w Galicji najczęściej 3 euro. Zostawiamy plecak w miejscu wskazanym przez hospitalero, a sami idziemy z małym plecaczkiem. 
Navarrete, Camino, Jola Stępień
Navarrete
Tu się zrobił kłopot, bo nie miałam plecaczka. Zapakowałam się w moją birmańską torbę. Wszyscy Birmańczycy chodzą z tymi torbami, są lekkie, mają szeroki pas, można je nosić na ramieniu i na głowie. Po kilometrze drogi z tą torbą, musiałam skrócić pas, bo obijała mi się o nogi. Szkoda, że agrafki zostały w plecaku. Zawiązałam supeł, ale długo nie wytrzymał. Drugi supeł zabezpieczyłam patykiem. Droga bez plecaka, jest jak dzień wolny i święto lasu. Wielka ulga. Wspaniale.
Kawa z bułeczkami na wyjściu w Logrono.
Navarrete, Camino, Jola Stępień

Potem już piękna Rioja. Do Navarrete idzie się wśród winnic. Niezwykły zapach kwitnących winogron. Do tej pory winnice oglądałam dopiero w sierpniu, bo wtedy jeździliśmy z dziećmi na wczasy. Oglądaliśmy dojrzewające winogrona, wypaloną słońcem ziemię, brązy i szarości, skoszoną trawę i zżęte pola. Nigdy nie widziałam południa Europy wiosną, gdy wszystko jest zielone i pachnące.
Navarrete, Camino, Jola Stępień
Navarrete - Najera
 Wprawdzie barów po drodze nie było za wiele, konkretnie jeden, ale wytrzymałam. To dziwne, ale mimo bólu, czułam się szczęśliwa, dzień absolutnego piękna. Żadne ludzkie dzieło nie jest tak piękne jak droga wśród pól. Oprócz tego, co cieszy oczy, jest zapach ziół i kwiatów i to wszystko przy śpiewie ptaków. Wzięłam ze sobą słuchawki, żeby nie marnować czasu tylko na chodzenie, chciałam nadrobić lektury i posłuchać muzyki. Słuchawki miałam na uszach może dziesięć minut. Okropny jazgot robiły w mojej głowie. Szkoda było mi marnować każdego ptasiego dźwięku i bzyczenia pszczół. Nie było mi szkoda usiąść na przydrożnym kamieniu i przez  dziesięć minut słuchać jakiegoś śpiewaka. Zresztą ptaki Camino, jak tylko dojrzą człowieka, zaczynają mu towarzyszyć, przelatują z krzaka na krzak i sprawdzają, czy idzie za nimi. Ciekawe, ze wiedza gdzie jest szlak. Trochę rozumiem tych co rozmawiali z ptakami. Nie powiem, też parę razy mi się zdarzyło. Żałuję, że nie znam ich nazw.
Żałuję też, że nie miałam aparatu z porządnym obiektywem, zrobiłabym im milion zdjęć.
Navarrete, Camino, Jola Stępień
Wybitny śpiewak na Camino
Do Najera doszłam przed drugą. Udało się. Plecak czekał na mnie. W alberdze trafiłam do pokoju z trzema Francuzami. Dwie panie po sześćdziesiątce znały tylko francuski, a pan okazał się niezwykle ciekawy.
Jest moim bohaterem. Ma 78 lat i idzie  dziewiąty raz, co roku robi całą trasę z SJPdP.
Najera, Camino, Jola Stępień

Mówił, że nie rozumie jak to się dzieje, ale w przeciwieństwie do jego przyjaciół, on zawsze jest zadowolony, wszystko go cieszy, nie martwi się tym co będzie, nie choruje i, że co roku coś go ciągnie na Camino.
Później jeszcze tylko przez kilka dni widywałam go po drodze, ale nie zapomnę nigdy.  
Dwa dni po 30 km to strasznie dużo. Bolało bardzo. Stopy i kostki. OKROPNIE.

DZIEŃ 7                                                                                                                        DZIEŃ 9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz