Logrono - pomnik młodych pielgrzymów |
W dodatku, Rossi powiedziała, że dopiero przy trzecim telefonie było dla niej miejsce. Zadzwoniłam do kolejnej albergi i usłyszałam, że owszem jest, ale muszę być do 14: 00, a potem rezerwacja przepadnie. Trochę protestowałam, że zadzwonię o drugiej i powiem kiedy będę. Na to usłyszałam, że pielgrzymów jest dużo i muszę być o 14:00.
Trochę się spięłam, bo jak mam zrobić tak szybko te 30 km, i to jeszcze po
dzisiejszym dniu, kiedy nie mogę stać, bo wszystko mnie boli. Nieoceniona
Rossi, poradziła mi, żeby wysłać plecak, i pójść bez obciążenia. Tak, wtedy to
było do zrobienia. Tak się dowiedziałam o jeżdżących plecakach.
Szlak za Logrono |
Navarrete |
Kawa z bułeczkami na wyjściu w Logrono.
Potem już piękna Rioja. Do Navarrete idzie się wśród winnic. Niezwykły zapach kwitnących winogron. Do tej pory winnice oglądałam dopiero w sierpniu, bo wtedy jeździliśmy z dziećmi na wczasy. Oglądaliśmy dojrzewające winogrona, wypaloną słońcem ziemię, brązy i szarości, skoszoną trawę i zżęte pola. Nigdy nie widziałam południa Europy wiosną, gdy wszystko jest zielone i pachnące.
Wprawdzie barów po
drodze nie było za wiele, konkretnie jeden, ale wytrzymałam. To dziwne, ale mimo bólu, czułam się szczęśliwa, dzień absolutnego piękna. Żadne ludzkie dzieło nie jest tak piękne jak droga wśród pól. Oprócz tego, co cieszy oczy, jest zapach ziół i kwiatów i to wszystko przy śpiewie ptaków. Wzięłam ze sobą słuchawki, żeby nie marnować czasu tylko na chodzenie, chciałam nadrobić lektury i posłuchać muzyki. Słuchawki miałam na uszach może dziesięć minut. Okropny jazgot robiły w mojej głowie. Szkoda było mi marnować każdego ptasiego dźwięku i bzyczenia pszczół. Nie było mi szkoda usiąść na przydrożnym kamieniu i przez dziesięć minut słuchać jakiegoś śpiewaka. Zresztą ptaki Camino, jak tylko dojrzą człowieka, zaczynają mu towarzyszyć, przelatują z krzaka na krzak i sprawdzają, czy idzie za nimi. Ciekawe, ze wiedza gdzie jest szlak. Trochę rozumiem tych co rozmawiali z ptakami. Nie powiem, też parę razy mi się zdarzyło. Żałuję, że nie znam ich nazw.
Żałuję też, że nie miałam aparatu z porządnym obiektywem, zrobiłabym im milion zdjęć.
Do Najera doszłam przed drugą. Udało
się. Plecak czekał na mnie. W alberdze trafiłam do pokoju z trzema Francuzami. Dwie panie po sześćdziesiątce znały tylko francuski, a pan okazał się niezwykle ciekawy.
Jest moim bohaterem. Ma 78 lat i idzie dziewiąty raz, co roku robi całą trasę z SJPdP.
Mówił, że nie rozumie jak to się dzieje, ale w przeciwieństwie do jego przyjaciół, on zawsze jest zadowolony, wszystko go cieszy, nie martwi się tym co będzie, nie choruje i, że co roku coś go ciągnie na Camino.
Później jeszcze tylko przez kilka dni widywałam go po drodze, ale nie zapomnę nigdy.
Dwa dni po 30 km to strasznie dużo. Bolało bardzo. Stopy i kostki. OKROPNIE.
DZIEŃ 7 DZIEŃ 9
Potem już piękna Rioja. Do Navarrete idzie się wśród winnic. Niezwykły zapach kwitnących winogron. Do tej pory winnice oglądałam dopiero w sierpniu, bo wtedy jeździliśmy z dziećmi na wczasy. Oglądaliśmy dojrzewające winogrona, wypaloną słońcem ziemię, brązy i szarości, skoszoną trawę i zżęte pola. Nigdy nie widziałam południa Europy wiosną, gdy wszystko jest zielone i pachnące.
Navarrete - Najera |
Żałuję też, że nie miałam aparatu z porządnym obiektywem, zrobiłabym im milion zdjęć.
Wybitny śpiewak na Camino |
Jest moim bohaterem. Ma 78 lat i idzie dziewiąty raz, co roku robi całą trasę z SJPdP.
Mówił, że nie rozumie jak to się dzieje, ale w przeciwieństwie do jego przyjaciół, on zawsze jest zadowolony, wszystko go cieszy, nie martwi się tym co będzie, nie choruje i, że co roku coś go ciągnie na Camino.
Później jeszcze tylko przez kilka dni widywałam go po drodze, ale nie zapomnę nigdy.
Dwa dni po 30 km to strasznie dużo. Bolało bardzo. Stopy i kostki. OKROPNIE.
DZIEŃ 7 DZIEŃ 9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz